wtorek, 26 sierpnia 2014

Przeproś się z marzeniami



Zadziwia mnie, jak wielu ludzi decyduje się na życie bez marzeń.  Na swojej życiowej drodze spotkałam się z wieloma osobami, które pytanie: „Jakie są twoje marzenia?” nie było w stanie dać mi odpowiedzi. Zawsze wydawało mi się, że nie ma prostszego i przyjemniejszego pytania. Czy marzyć już nie wypada? Marzenia to coś wstydliwego?



Założę się, że każdy z nas w dzieciństwie marzył - chciał być piosenkarką, policjantem, śmieciarzem. Marzył „głośno”, nie bał się o tym mówić, pragnął poinformować o tym każdego, kogo akurat poznał lub spotkał (nawet jeżeli „ktoś" nie chciał słuchać :). Gdzieś po drodze nam to odebrano. Może powiedziano nam, że to dziecięcy przywilej, a może, że marzenia są czymś prywatnym, lepiej zachować je dla siebie? 

Gdyby ktoś spytał mnie czym są dla mnie marzenia, krótko odpowiedziałabym: „Celami”. Życie bez nich nie miałoby dla mnie najmniejszego sensu :). Niemarzenie to przyzwolenie, by do życia tylnymi drzwiami wkradła się stagnacja. A kto chce stać, gdy świat oferuje tak wiele? 

Jak przeprosić się z marzeniami?

  1. Spisz je!

Weź do ręki długopis, otwórz notatnik i zacznij pisać. Spisuj wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Kupno nowego samochodu, skok ze spadochronem, podróż do Korei? Czemu nie! Bądź odważny. Niesamowite jak przelanie na kartę kliku prostych zdań może zmienić życie na lepsze. 

  1. Zaglądaj nich jak najczęściej

Nie chodzi o to, by zapisaną marzeniami kartkę złożyć w kostkę i wepchnąć w najciemniejszy kąt szuflady. Staraj się mieć ją zawsze przy sobie i zaglądać do niej jak najczęściej. Ja spisałam moje marzenia na ostatniej stronie kalendarza

  1. Pochwal się nimi

Pamiętam jakie wrażenie wywarła na mnie historia założyciela sieci barów kanapkowych Subway, który na każdej dołączanej do zestawu serwetce kazał nadrukować deklarację, że do roku x powstanie y restauracji Subway (o tym w następnym poście). Wszyscy z niedowierzaniem pukali się w czoło. Jakie musiało być ich zdziwienie, gdy plan został zrealizowany. 

Działanie wedle zasady konsekwencji wpisane jest w ludzką naturę, chcemy być uważani za konsekwentnych. Dlatego o wiele trudniej będzie się poddać, jeżeli coś publicznie zadeklarujemy. 


Nie ma dla mnie nic bardziej irytującego niż stwierdzenie: „Nie mam marzeń, po co marzyć”. Kierowanie się wyżej wspomnianą zasadą traktuję jako przejaw życiowego lenistwa. Zabrzmi banalnie, ale tylko jedno mamy życie. Nie zmarnujmy go na siedzenie :).

2 komentarze:

  1. Marzenia są super. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Są świetną motywacją, inspiracją, celem, do którego się dąży; napędzają nasze życie i działania. Ja mam mnóstwo marzeń, wiele niezmiennych od kilku czy nawet kilkunastu lat, a także wiele takich, które przyszły w miarę jak dorastałam, zmieniałam się, jakieś zmiany zachodziły w moim życiu. Mam też takie marzenia, które wiem, że zawsze pozostaną marzeniami (np. studiowanie w Wielkiej Brytanii) , ale to nic, doceniam je także i staram się robić w ich kierunku co tylko mogę, aby przynajmniej nie móc zarzucić sobie, że się nie starałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma rzeczy niemożliwych i nigdy nie jest zbyt późno na marzenia. Widzę, że mamy podobne marzenie :). Ja chciałabym studiować w USA na jednej z bardziej prestiżowych uczelni (tak bardzo prestiżowych, że pewna osoba po tym, jak się tym podzieliłam, popukała się w głowę). Kibicuję Ci, zaciskam kciuki jak najmocniej potrafię, przesyłam ciepłe myśli. Nie poddawajmy się! :)

      Usuń